Sprawiedliwość jest ślepa, więc czemu nie kręcić na boku na własną korzyść? Tak w ogólnym zarysie zapowiadał się ten film. Pomysł może nie oryginalny jednak dający spore możliwości. I początkowo twórcy zdołali obudzić we mnie nadzieję, że jednak tym razem obejrzę coś innego. Niestety czas mijał, a moja nadzieja umierała. "Ława przysięgłych" okazuje się kolejnym filmem o walce Dawida z Goliatem. A mogło być tak dobrze. Walka dwóch gigantów cynizmu i chłodnej kalkulacji w świecie, gdzie sprawiedliwość jest tylko posągiem. Twórcy jednak woleli stary dobry sentymentalizm, który rozbija film na drobne kawałki. Owszem ma swoje zwroty akcji i momentami ogląda się to nawet całkiem nieźle. Jako całość jest to jednak spore rozczarowanie. Nic nowego pod słońcem.