Wtórny, nudny, przewidywalny i na dodatek tak bardzo wieje hollywood'em, że aż mnie ciarki przeszły. Raczej radzę sięgnąć do czegoś starszego, jak chociażby "12 gniewnych ludzi" z 1957 r. No chyba, że ktoś nie może oprzeć się (jak to było w moim wypadku)swoistemu urokowi pani Rachel Weisz, to polecam. Przynajmniej w tej kwesti się nie zawiedzie:)