Film na prawdę słaby. Ani nie wzrusza, ani nie trzyma w napięciu- zwyczajnie nudzi. Jedynie Hackman jakoś sobie radzi w swojej roli, reszta jak dla mnie jest sztuczna. Mógł z tego być arcydobry dramat sądowy, ale poszli w stronę thrillera i to zwyczajnie spiepszyli.
A ile ich oglądałeś? Obejrzyj sobie "Filadelfię", czy chodźby inną ekranizację Grishama- "Rainamakera". Już procesy w serialu "JAG" są lepsze od tego.
Mogliby nie zmieniać procesu z producentami fajek na proces z producentami broni i wykorzystać nagrania z Russelem Crowe'm z Informatora :P
W książce najważniejsza jest ława przysięgłych, ludzie, kórzy w niej zasiadają, a w filmie najważniejszy jest Hackman i manipulacja ławą. Ten film to dno, tragedia.
film jest bardzo dobry,bez zastanowienia 9 .
gra aktorow swietna,a glowny bohater to w ogóle mistrzowska gra i epizody z nim.
masz rację, zwykły JAG jest dużo lepszy od tego thillerowo-sądowego filmu. miernota mizeria 3/10. Ława przysięgłych jest dowodem na to że sama obsada nie gwarantuje czegokolwiek.
Polecam "Dwunastu gniewnych ludzi" z 1957 roku - to jest dopiero arcydzieło. A ten film? No cóż, mocny średniak, żeby nie powiedzieć - wielkie rozczarowanie.
Przeciętny 6/10. Jednak warto spojrzeć ze względu na Hackmana. Film nie jest też znowu taki nudny... Jak dla mnie "Filadelfia" była znacznie nudniejsza!
Przepraszam, że się wtrące lecz Ława nie jest filmem takim jak Filadelfia. W filadelfi nie chodzi tylko o sam proces ale o postrzeganie ludzi chorych na aids oraz porusza rownież problem traktowania ludzi homoseksualnych. A czy filadelfia nudna... hmmm dla mnie to arcydzielo:)
Słabiak. Zapowiadał sie ciekawie z zaskakującym zakończeniem a tu jak zwykle poszły luzy i kolejne zwyciestwo dobra i sprawiedliwosci.
Grisham nie pisał scenariusza.
Film powinien bardziej skupiać się na samej ławie, a nie na postaci granej przez Hackmana.
Dla mnie Filadelfia bije Ławę na głowę. Ława przysięgłych to film tak marny, że szkoda mi na niego słów. A na prawdę mógł być prawdziwym arcydziełem... Niestety nie wyszło
Film dobry, ale ksiazka lepsza i szybko sie ja czyta. Szkoda, ze nie zrobili z fajkami, tak jak w ksiazce, tylko z bronia. Pozdro.
Hackman i Cusack oraz Hoffman... fajne role. Dwoch pierwszych mozna by bylo z postaciami z ksiazki porownywac wg wygladu. Ale co do Hoffmana :) nie bardzo mi przypomina Rorha z ksiazki ;P
Grasham nie pisał scanariusza, ale mówi się, że jego powieści są tak dobrze napisane, że tak naprawdę to gotowe scenariusze. Na scanariuszach się nie znam, ale skoro tak twierdzą eksperci, to chyba coś w tym jest, więc Lady Jedi ma trochę racji z tym scenariuszem Grishama ;)))
Ja akurat książki Grishama nie czytałem, ale film mi się podobał. Jeśli ktoś lubi takie kino, czyli połączenie thrillera i dramatu sądowego, to poleciłbym mu również rewelacyjny Fracture (2007) czy jak dla mnie arcydzieło w tym gatunku czyli Primal Fear (1996) z kapitalną rolą Edwarda Nortona.
Film słaby 4/10. Jedynie Hackman mi się podobał.
Denerwowała mnie zwłaszcza ta idiotyczna propaganda przeciwników dostępu do broni. Jedno sensowne zdanie wyłapałem podczas obrad ławy. "Dostaniesz zawału i oskarżysz knajpę, która sprzedała ci schabowy?" (cytat z pamięci). Najlepiej podsumowuje ono absurd całej sytuacji.
Dokładnie, ocena 4/10 jest chyba adekwatna. Nużył mnie strasznie. A
Hoffman ma na swoim koncie dużo ciekawsze i lepsze role. Tutaj tak miota
się trochę, takie odniosłem wrażenie.
Warto obejrzeć choćby dla pojedynku Hoffman-Hackman. Scena w łazience to była prawdziwa konfrontacja Mistrzów. I głównie dlatego 7/10.
ja na początku dałam 9/10 ale po kolejnym obejrzeniu tego filmu zmieniłam zdanie i daje 6/10 i tylko ze względu na Hackmana.... nie rozumiem czemu miał służyć zmieniony temat procesy, przecież pierwotnie w książce pozwanymi są koncerny tytoniowe... bardzo lubię Grishama ale ten film w porównaniu z książką jest przeciętny, być może dlatego że dla mnie był zbyt przewidywalny... :(
Dałam 4/10 i również nie zrobił na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Kolejny raz się przekonuję, że film z wysoką średnią niekoniecznie musi być dobry.
Mam wrażenie, że ten film był po prostu o niczym. Za mało było scen w sądzie i za krótko trwał sam proces (przesłuchania świadków trwały może z 15 minut z 2h filmu...). Zaczął się bardzo ciekawie - Cussack manipulator i spryciarz dobrze zapowiadał dalszy ciąg, ale mdła postać jego laseczki i dalsze losy i poczynania bohaterów kompletnie mnie zniesmaczyły.
Film ani mnie nie poruszył, ani nie zaskoczył... był dość wciągający ale po jego obejrzeniu zastanawiałam się, o czym on był. Film poruszył dość ważny problem (nigdy nie patrzyłam na to zagadnienie w sposób ukazany w filmie) a zrobiono z tego denną historyjkę.